Dziś parę słów o "Rywalkach" autorstwa Kiery Cass.
Zapraszam!
Większość z was za pewnie bardzo dobrze kojarzy tą książkę.
Jej fabuła jest bardzo schematyczna, i podobna do Igrzysk Śmierci.
Nic dziwnego że często jest określana jako "Igrzyska Śmierci w wersji royal"
Po czterech wojnach światowych, Stany Zjednoczone upadły. Na ich gruzach powstało nowe państwo - Illea. W kraju, zamiast demokracji, panuje monarchia, a społeczeństwo zostało podzielone na klasy. Zaczynając od Jedynek, do których należą członkowie rodziny królewskiej, kończąc na Ósemkach, czyli żebrakach i nędznikach.
Głowna bohaterka, zwana Americą, wydaje się być zwykłą dziewczyną, żyjącą w kochającej się rodzinie Piątek. Jak na ich klasę przystało, zajmują się sztuką, a ona sama specjalizuje się w dziedzinie muzyki.
Kiedy książę Maxon ogłasza Eliminacje na jego przyszłą żonę, oraz księżniczkę, a potem nawet królową Illei, dziewczyna, mimo swojego sprzeciwu, zgłasza się na kandydatkę, za namową mamy. Bowiem jeśli zostałaby wybrana, jej rodzina otrzymywałaby wynagrodzenie, i choć ich sytuacja finansowa nie była najgorsza, nie była też najlepsza. Ami ma skrytą nadzieję że nie zostanie wybrana jako jedna z trzydziestu pięć dziewczyn, i nie pojedzie do pałacu na Eliminacje, bo to oznaczałoby nie tylko odcięcie się od rodziny, ale również zostawienie swojego ukochanego, Aspena, znajdującego się klasę niżej, z którym bohaterka od dwóch lat potajemnie się spotyka. Oczywiście America zostaje wybrana na kandydatkę, i wyrusza do pałacu.
Po książkę sięgnęłam z czystej ciekawości. Spodziewałam się schematycznej i przewidywalnej fabuły i się nie myliłam. Lecz byłam również zaskoczona tym, jak ta historia wciąga. Kiera Cass pisze bardzo lekkim i prostym językiem, przez co powieść czyta się bardzo szybko, a świat, który przedstawiła, był tak czarujący że od książki nie dało się oderwać.
Podobało mi się to, jak zostały stworzone postacie. Głowna bohaterka była naprawdę fajna, i dało się ją lubić. Książę Maxon był jednym słowem cudowny. Polubiłam również Marlee, oraz przezabawne pokojówki Anne, Mary i Lucy. Jedynym bardzo irytującym bohaterem, którego miałam ochotę zgnieść, i nie, nie mówię tu o Celeste, lecz o Aspenie. Nie wiem nawet dlaczego ta postać strasznie działała mi na nerwy.
Podsumowując, "Rywalki" jest zdecydowanie książką dla dziewczyn. Jest lekka i naprawdę przeurocza. Mimo to, że miejscami bywała infantylna, myślę jej "księżniczkowy klimat" oczaruje prawie każdą dziewczynę. Po prostu Disney w dystopii!
Paula
Fajna recenzja :) Pozdrawiam! /ksiazkowe-tajemnice.blogspot.com
OdpowiedzUsuńDziękuję, i pozdrawiam również :D
UsuńPaula
Pierwszy raz spotkałam się z określeniem "Igrzyska Śmierci w wersji Royal". Ja wręcz kibicowałam Aspenowi w pierwszej części. W następnych stwierdziłam, że jest za dobry dla Ami, bo to właśnie ona najbardziej irytowała mnie w tej serii. Celeste to chyba najlepiej wykreowana postać we wszystkich trzech książkach! Zwłaszcza w "Jedynej", kiedy ujawniła swoje prawdziwe oblicze.
OdpowiedzUsuńhttp://zaczarowana-me.blogspot.com/?m=1
Jestem w trakcie czytania "Elity", więc czekam z niecierpliwością na "Jedyną" i ten wątek z Celeste :).
UsuńMiałam podobne odczucia w stosunku do Aspena :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam i zapraszam do mnie:
http://zaczytanaa97.blogspot.com/
Team Maxon forever!!!
UsuńPodrawiam również :)
Paula
Wiele słyszałam o tej książce ale nie mogę się przekonać do niej;)
OdpowiedzUsuńciekawy blog dodaje do obserwowanych i będzie tu jeszcze wrócę ;) pozdrawiam
ksiazkomiloscimoja.blog spot.com
Wiele już o tej książce słyszałam, poza tym - ta okładka! Zresztą cała seria wygląda z zewnątrz cudownie. Co z wnętrzem, jeszcze nie wiem, "Rywalki" znajdują się w moim najświeższym stosiku z biblioteki i czekają na swoją kolej, ale coś czuję, że ta historia przypadnie mi do gustu :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam,
rude-pioro.blogspot.com
Zgadzam się, okładka jest naprawdę urzekająca!
UsuńKoniecznie daj znać co myślisz, jak przeczytasz!
Pozdrawiam również,
Paula
Jak dotąd zupełnie nie odczuwałam chęci sięgnięcia po tę książkę, ale Twoja recenzja mnie zaintrygowała (zwłaszcza krótki opis fabuły) i stwierdziłam, że przeczytam to! Takie niewybitne, ale lekkie czytadła też są potrzebne dla relaksu :)
OdpowiedzUsuńhttp://nieuleczalna-bibliofilka.blogspot.com/
Bardzo się cieszę że Cię przekonałam! Koniecznie daj znać co myślisz, i czy jesteś team Aspen czy Maxon! :)
UsuńPaula
Na Rywalki jest taki hype, że muszę się w końcu przekonać o co chodzi :). A poza tym... która dziewczyna nie lubi księżniczkowych klimatów :D?
OdpowiedzUsuńIŚ kocham, kocham, kocham, więc może i ta seria mi przypadnie do gustu, nawet jeśli schematyczna :).
Tylko szkoda, że nie ma tej książki u mnie w bibliotece :<.
City of Dreaming Books
Właśnie! Mam nadzieję że Ci spodoba!
UsuńPozdrawiam
Paula
Chyba każda dziewczyna chciała być księżniczką (przynajmniej ja tak miałam) :D Sięgnęłam po nią z czystej ciekawości, była przyjemna i lekka, ale na kolana mnie nie powaliła. Wielki plus za okładki. Pozdrawiam, fajnie, że prowadzicie bloga we trzy dziewczyny :) Czekam na kolejne wpisy! :) Pozdrawiam,
OdpowiedzUsuńhttp://ich-perspektywy.blogspot.com/